Zimowisko zaczęło się o 6:30, a właściwie to się wtedy zaczęła zbiórka na dworcu. Jechaliśmy około czterech godzin. W trakcie podróży dostaliśmy kartkę z zasadami gry, oraz mapę. Najpierw musicie wiedzieć, że w harcerstwie wybiera się fabułę na cały rok i obozy są między sobą powiązane np. Gdy na jednym obozie się coś zdobędzie, tak jak na tym (dostaliśmy puszkę owoców chlebowca i na obozie majowym będziemy musieli zrobić z tego potrawę na konkurs kulinarny), to można to wykorzystać by uzyskać przewagę.
Zasady gry
Tak więc na ten rok fabuła to jaskiniowcy, a fabuła na tym obozie była taka, że nastała susza i musieliśmy znaleźć legendarny spichlerz. Jednakże, inne zastępy też chciały go znaleźć. Dlatego trzeba było z nimi walczyć o spichlerz. Zasady walki są proste: każdy uczestnik walki musiał mieć na kołnierzu, albo rękawie chociaż jedną gałązkę życia, czyli klamerkę. Kto nie miał klamerki musiał iść w specjalne miejsce i nie mógł już brać udziału w walce. Był tam jeszcze strażnik, od którego trzeba było uzyskać klucz do spichlerza. Robiło się to poprzez powiedzenie mu specjalnego hasła, które, jak tam było napisane, znał tylko mistrz Iziłizi. Oprócz tego strażnik gwizdał w odwiecznie ustalonych momentach. Kiedy on gwizdną, każda osoba traciła jedną gałązkę życia. Kiedy ktoś pokonał osobę niosącą klucz ta zostawiała go w widocznym miejscu. Po zabiciu kogoś, ta osoba musiała zrobić dwie pompki. Wtedy była nieśmiertelna. Gdy zostało się ostatnią żywą osobą na polu walki, można było powiedzieć do strażnika specjalne hasło i przestawał on gwizdać. Hasło to było zapisane obok źródła z trującą wodą, którą mieliśmy poznać po tym, że po dodaniu do niej FeH3 miała zmienić kolor na fioletowy. Walka miała się rozegrać w czwartek po południu.
Kryształy
W grze były także kryształy. Były to specjalne kamienie, które można było aktywować aby uzyskać efekt zależny od kryształu. Po użyciu traciły swoją moc.
- Kryształ Złola: Dawało się go rozbójnikowi, o imieniu Złol, aby zabrał jakiejś osobie dwie gałązki życia. Był on nieśmiertelny i nie przestawał gonić celu, dopóki nie spełnił zadania. Nie dało się też dać mu innej misji kiedy jeszcze kogoś gonił.
- Kryształ uśpienia: Kiedy się go aktywowało, strażnik przestawał gwizdać.
- Kryształ obudzenia: Po użyciu strażnik zaczynał gwizdać. W momencie aktywacji strażnik natychmiast wydawał jeden gwizd.
- Kryształ hipnozy: Dawało się go osobie niosącej klucz i ta osoba musiała oddać klucz.
- Kryształ Restartu/Czasu: Wręczało się go strażnikowi i zaczynał on gwizdać R w alfabecie Morse’a. Wtedy każdy przychodził do strażnika otrzymywał tyle klamerek ile miał na początku (osoba z kluczem go oddawała strażnikowi) i odchodził około trzydzieści metrów od niego. Gdy wszyscy byli już na miejscu, strażnik gwizdał i gra była zaczynana od początku. Jednakże, użyte kryształy nie odzyskiwały mocy.
Mieszkańcy
Dodatkowo byli jeszcze mieszkańcy. Byli oni (w większości) pokojowo nastawieni i umożliwiali zdobywanie informacji, gałązek życia i kryształów. Byli oni w określony punktach na mapie i w określonych godzinach. (u tych bez godzin po prostu nie pamiętałem, od której do której są otwarci)
- Kryształoznawca: 13:00-13:30 i 17:00-17:30 tylko w poniedziałek dniu. Umożliwiał on zdobycie informacji, jak wyglądały poszczególne kryształy. Można było do niego iść w pojedynkę (do reszty trzeba było chodzić całym zastępem)
- Plantacja gałązek życia: 18:00 tylko w poniedziałek. Był to teren z gałązkami życia zawieszonymi na drzewach. Można było tam zabierać innym zastępom klamerki.
- Wędrownicy 1 i 2: 16:00-16:30 tylko w poniedziałek. Uzyskaliśmy od nich 5 butelek z wodą, przy czym jedna z nich była zatruta. (obok tego zatrutego źródła był Kryształ Resetu)
- Astrolog: Gdy pokazało mu się coś co zrobiło się na zbiórkach, to można było dostać kryształ.
- Rozbójnik poza samotnią: Można było od niego dostać kryształ, ale trzeba było rozwiązać coś w rodzaju zagadki.
- Rozbójnik w samotni: 22:00 Można z nim walczyć, na miecze z rurek PCV, i dostać osiem klamerek.
- Weteran Rachbalacha: Walczy się tam, na miecze z rurek PCV, z innymi zastępami. zwycięzca otrzymuje 2 klamerki.
- Malarz: Daje informacje.
- Jakiś tam gościu od wypożyczania mieczy: Gdy zostawiło się u niego trzy klamerki to wypożyczał miecz na walkę z rozbójnikiem.
Wydarzenia
Właściwie to wszystkie dni można podsumować do trzech słów: łażenie po punktach. Naprawdę. Aby mieć jakieś jedzenie, to dostaliśmy pieniądze od drużynowego, i poszliśmy do jakiejś biedronki. Podejrzewam, że to musiało dziwnie wyglądać: ośmiu harcerzy regularnie przychodzących do sklepu, i kupujących jedzenie TYLKO na NIP. Nawiasem mówiąc to dalej pamiętam ten NIP, a to było pół roku temu ; ) W kolejnym nawiasie mówiąc, to myślę, że to były nasze pierwsze i ostatnie samodzielne zakupy (normalnie piszemy przybocznemu, czyli takiemu jakby pomocnikowi drużynowego, jadłospis i on to później kupuje), najprawdopodobniej od chwili kiedy drużynowy zobaczy ilość słodyczy, którą kupiliśmy ; )
Oprócz tego była gra Wilka. Chodziło w niej o to, że najpierw mieliśmy rozwiązać test o wilkach (był praktycznie taki sam jak ten w wrocławskim zoo). Potem musieliśmy przerobić jakąś piosenkę, a na koniec rozwiązać zadanie szachowe, po czym ten gość od zadania udawał, że ma zawał, czy coś. Dostaliśmy za to: żelazo, wodę utlenioną i kilka probówek. Musieliśmy zrobić z tego kwas FeH3 czy jakoś tak. W każdym razie potem mieliśmy to wlać do tych butelek, a ta zatruta miała zmienić kolor na fioletowy, i stąd mieliśmy poznać lokalizację Kryształu Czasu (miał być obok tego źródła). Tylko, że już się do tego zabieraliśmy, kiedy się zorientowaliśmy, że stoimy obok czegoś w rodzaju willi z karteczką: obiekt monitorowany. To by dopiero dziwnie wyglądało: grupka ludzi, która, w nocy, wlewa podejrzaną substancję do równie podejrzanych butelek, co chwila mówiąc coś w rodzaju: To nie ta butelka, dawaj następną : )
Z takich niestandardowych wydarzeń to: aby dobrze zrozumieć tę historię musicie wiedzieć, że był tak zwany DMB (dzień myśli braterskiej, czyli urodziny Roberta Baden-Powella), a więc ukryliśmy się obok sali, w której miała „ognisko” drużyna ZHP. Po czy na znak od naszego drużynowego, który w między czasie z nimi rozmawiał, zaczęliśmy krzyczeć nasz NIP (FSE ma jeden wspólny NIP, do którego ułożona okrzyk, to dlatego dalej go pamiętam), następnie zastępowy Rysia powiedział: Szczęśliwego DMB, po czym przez chwilę ich drużynowy opowiadał o ZHP. Chyba nieźle ich zaskoczyliśmy.